Są miejsca, które odwiedzamy raz i na zawsze zapisujemy je w albumie wspomnień. A są też miejsca, które stają się częścią nas, niezatartym śladem w czasie i pokoleniach, portami, do których wciąż wracamy. Jednym z takich miejsc, prawdziwym magnesem dla duszy, jest wyspa Lošinj. Jej urok nie tkwi tylko w krystalicznie czystym morzu i pachnących lasach sosnowych; jest on wpleciony w opowieści ludzi, w przyjaźnie trwające dziesięciolecia i w poczucie przynależności, które rodzi się między gośćmi a gospodarzami. Organizacja Turystyczna Miasta Mali Lošinj słusznie szczyci się swoimi wiernymi gośćmi, ludźmi, dla których Lošinj stał się synonimem domu, a których historie świadczą o wyjątkowej więzi, która czyni tę wyspę szczególną.
Ta kwarnerska oaza witalności od ponad wieku kultywuje tradycję turystyki zdrowotnej, od czasów, gdy arystokracja austro-węgierska doceniła dobroczynność jej klimatu. To właśnie ta uzdrawiająca moc powietrza, wzbogaconego aerozolami solnymi i olejkami eterycznymi rodzimych roślin, zapoczątkowała niesamowitą historię lojalności, która trwa już pięćdziesiąt lat.
Pół wieku splecione z Lošinjem: Historia Danieli Drexl
Historia życia Danieli Drexl z Niemiec jest nierozerwalnie związana z Lošinjem. Jej pierwsze spotkanie z wyspą miało miejsce w dzieciństwie, nie jako wizyta turystyczna, lecz jako poszukiwanie zdrowia. Cierpiąc na przewlekłe zapalenie oskrzeli, z polecenia przybyła do Veli Lošinj, do ówczesnego Szpitala Dziecięcego, gdzie opiekował się nią ceniony dr Vukelić. Terapia lošinjskim powietrzem i fachowa opieka medyczna okazały się cudowne – jej problemy zdrowotne całkowicie zniknęły. Ten moment uzdrowienia był początkiem miłości, która jest przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Od tego czasu Lošinj stał się dla Danieli nieodłącznym przystankiem. Najpierw przyjeżdżała z rodzicami, tworząc wspomnienia, które do dziś z nostalgią opowiada, a dziś kontynuuje tę samą tradycję ze swoimi dziećmi. Dla niej Lošinj to nie tylko cel wakacyjny, ale drugi dom, miejsce, gdzie czuje się jak część wielkiej rodziny. Jej wieloletnia więź z wyspą została pogłębiona również przez przyjaźń z prywatną wynajmującą Lucą Bolješić, u której znajduje idealne prywatne zakwaterowanie na Lošinju. „Czuję się tu jak w domu” – podkreśla z uśmiechem Daniela.
Wspomnienia ze Szpitala Dziecięcego i beztroskich spacerów po Veli Lošinj są dziś uzupełnione nowymi doświadczeniami. Odkrywa przed swoimi dziećmi uroki wyspy poprzez wizyty w takich atrakcjach jak Pachnący Ogród, wyjątkowa oaza rodzimych ziół leczniczych. Jednak jedno wydarzenie w szczególny sposób wryło Lošinj w serce jej córki. Jako wielka miłośniczka zwierząt, aktywnie uczestniczyła w ratowaniu żółwia morskiego. Później, w dowód wdzięczności, ośrodek rehabilitacji nazwał tego żółwia Ema, właśnie na jej cześć. Ten gest symbolizuje głęboką więź, jaką jej rodzina czuje z przyrodą i ludźmi tej wyspy.
Sześćdziesiąt przyjazdów i łódź o imieniu „San”: Rodzina Hirschmann
Opowieść Brigity i Roberta Hirschmannów z Norymbergi potwierdza, że Lošinj uzależnia w najpiękniejszy możliwy sposób. W ciągu ostatnich trzydziestu lat ta niemiecka para odwiedziła wyspę niewiarygodne sześćdziesiąt razy, praktycznie ustanawiając rytm życia, który obejmuje dwa przyjazdy rocznie. Ich historia z Lošinjem zaczęła się, gdy ich dzieci były małe, a dziś ta tradycja rozszerzyła się na trzecie pokolenie – wnuki, które teraz tworzą własne wspomnienia na tych samych plażach i w zatokach.
Ich związek z wyspą jest tak głęboki, że z czasem opanowali również język chorwacki, chcąc w pełni zintegrować się z lokalnym życiem. „Lošinj to nasz drugi dom” – mówią zgodnie. To stwierdzenie to nie tylko frazes; jest poparte realizacją życiowego marzenia. W marinie w Lošinju zacumowana jest ich własna łódź, symbolicznie nazwana „San” (Sen/Marzenie). Zawsze marzyli, jak mówią, o posiadaniu łodzi właśnie tutaj, w bezpiecznym porcie w Lošinju, skąd mogą odkrywać ukryte piękno archipelagu Kvarneru. Ich pobyt na wyspie jest nie do pomyślenia bez gościnności Ankicy Kučić, której apartamenty na Lošinju stały się ich schronieniem. Przyjaźń z panią Ankicą wykroczyła poza klasyczną relację gość-wynajmujący; obejmuje wzajemne pilnowanie domu, wspólne wyprawy do gaju oliwnego czy opiekę nad owcami. To właśnie ta autentyczność i ludzkie ciepło sprawiają, że wciąż tu wracają. „Ludzie są tu inni, bardziej przystępni i życzliwi. Na Lošinju czujemy się naprawdę mile widziani” – podkreślają Hirschmannowie, podsumowując esencję tego, co oferuje Lošinj.
Wrześniowa idylla i znajome twarze: Tradycja małżeństwa Schuster
Podczas gdy wielu doświadcza Lošinja poprzez letnie tłumy i zgiełk, Erika Ursula i Paul Wolfgang Schuster odkryli jego spokojniejszą, ale równie magiczną stronę. To małżeństwo od 35 lat pielęgnuje tradycję odwiedzania Lošinja, wybierając wrzesień jako swój idealny czas na odpoczynek. Na wyspie panuje wtedy szczególny spokój, a oni oddają się miesięcznemu rozkoszowaniu się łagodnym klimatem i relaksującą atmosferą. Ich pierwszy przyjazd miał miejsce w trudnych czasach Wojny Ojczyźnianej, ale mimo wszystko od razu poczuli głęboką więź z miejscem i ludźmi. Osiedliwszy się w idyllicznej Rovenskiej, szybko zaprzyjaźnili się z siostrą Mariją Dakić ze Szpitala Dziecięcego w Veli Lošinj, co było dopiero początkiem długiej serii znajomości.
Dziś są stałymi gośćmi w kwaterze Barbary Dakić i prawdziwymi znawcami lokalnego życia. Ich codzienność na wyspie wypełniona jest długimi spacerami po pięknych ścieżkach w kierunku Świętego Jana i zatoki Krivica oraz relaksem w Rovenskiej. Stali się częścią społeczności do tego stopnia, że znają niemal wszystkich lokalnych mieszkańców z imienia – od sprzedawców na targu po kelnerów w ulubionych restauracjach. Ich miłość do Lošinja nie słabnie nawet wtedy, gdy są setki kilometrów stąd. Przyznają, że często przez internet śledzą transmisję na żywo z kamery w Veli Lošinj, z uśmiechem rozpoznając znajome twarze i czując się, jakby sami tam byli. Ten drobny, ale znaczący nawyk najlepiej obrazuje, jak bardzo ta wyspa stała się częścią ich tożsamości.
Aktywny wypoczynek jako styl życia: Rodzina Duh z Lublany
Historia rodziny Duh z Lublany świadczy o ewolucji doświadczania Lošinja i miłości do aktywnego wypoczynku. Małżonkowie Gabrijela i Jožef, wraz z córką Adrijaną, są wiernymi gośćmi wyspy od czterech dekad. Ich początki związane są z wolnością biwakowania, z namiotami i przyczepami kempingowymi na popularnym kempingu Čikat. Z biegiem lat zamienili życie kempingowe na wygodę apartamentów, a dziś są stałymi gośćmi rodziny Vitković, przyjeżdżając na wyspę dwa do trzech razy w roku. „Praktycznie otwieramy i zamykamy sezon” – mówią ze śmiechem, podkreślając, jak wiele znaczy dla nich pobyt na Lošinju.
Ich największą miłością pozostała zatoka Čikat, z jej charakterystycznym widokiem i gęstym lasem sosnowym, który schodzi aż do samego morza. Jednak tym, co czyni ich wakacje wyjątkowymi, jest filozofia, której trzymają się od pierwszego dnia. Jak tylko przyjeżdżają na wyspę, parkują samochód i nie używają go przez następne dwa tygodnie. Każdy dzień jest poświęcony pieszym wędrówkom, a nierzadko przechodzą nawet 11 kilometrów, odkrywając liczne promenady i szlaki turystyczne, które rozciągają się na wyspie. Właśnie ta możliwość aktywnego wypoczynku, połączenie czystego powietrza i aktywności fizycznej, stanowi dla nich prawdziwy urok Lošinja. Szczególnie upodobali sobie wrzesień, kiedy rytm wyspy zwalnia, a miasto i plaże emanują spokojem. Przez lata stali się najlepszymi ambasadorami wyspy, polecając ją licznym przyjaciołom i znajomym. Wielu z nich, posłuchawszy ich rady, również stało się stałymi bywalcami, odkrywając wyjątkowy klimat i gościnność, które oferuje Lošinj, a znalezienie idealnego zakwaterowania na Lošinju stało się łatwiejsze dzięki ich rekomendacjom.
Czas utworzenia: 2 godzin temu